Zobacz

13 lutego 2013

Odmieniać czy nie odmieniać – oto jest pytanie!

Jak (i czy w ogóle) odmieniać włoskie imiona i nazwiska w języku polskim? Dlaczego powinniśmy chronić końcówki fleksyjne? Jak sobie radzić z obcymi nazwami własnymi w naszym języku? Nurtowały Was kiedyś te pytania? Spróbuję na nie odpowiedzieć.

Ostatnimi czasy w języku polskim da się zauważyć niepokojące zjawisko: Polacy coraz częściej przestają odmieniać nazwy własne zaczerpnięte z innych języków. Wynika to zapewne po części z lenistwa, ale bez wątpienia także z wpływu, jaki na nasz język mają dzisiaj zachodnioeuropejskie języki niefleksyjne. Przyzwyczajamy się powoli, nieświadomie, do form mianownika, a polska końcówka przypadków zależnych, “doczepiona” do angielskiego czy włoskiego nazwiska, zaczyna nam zwyczajnie “zgrzytać”. Jeżeli zaczynacie sami odczuwać to zjawisko, to postarajcie się z tym walczyć. Nieodmienianie obcych nazwisk jest błędem, i to sporym. Spróbuję to wyjaśnić i zilustrować przykładami. 
 
Dlaczego odmiana jest potrzebna
Nagminne łamanie norm odmienności wyrazów może być powodem nieporozumień. Język polski jest językiem fleksyjnym, zawsze nim był i, miejmy nadzieję, takim pozostanie. Sami musimy jednak o niego dbać. Już małymi krokami zanika nam wołacz. Nie pozwólmy, aby to samo stało się z innymi przypadkami. W przeciwieństwie do języków pozycyjnych (np. angielskiego), gdzie ważną rolę odgrywa szyk zdania, w językach fleksyjnych końcówki nadają wyrazom określoną funkcję w zdaniu.
Na przykład mianownik sygnalizuje, że chodzi o podmiot, czyli osobę wykonującą daną czynność. Biernik oznacza przedmiot, dopełnienie. Można więc po polsku powiedzieć “Ala ma kota” i “kota ma Ala”, a po włosku “Ala ha un gatto” i “Un gatto ha Ala” znaczą już coś innego. Dlatego szyk zdania w języku polskim nie ma większego znaczenia. Zdanie i tak będzie zrozumiałe dzięki końcówkom! Nie bójmy się więc ich, są nam potrzebne. Weźmy teraz dla przykładu hipotetycznego pana o nazwisku Morelli. Jeżeli powiemy: “Widział Morelli”, to możemy popaść w niepewność. Ktoś, kto nie odmienia obcych nazwisk, mógł mieć na myśli, że “ktoś gdzieś widział pana o nazwisku Morelli”. Byłoby to jednak błędem. W tym wypadku to pan Morelli jest podmiotem zdania i to on “coś widział”. Poprawna forma tego zdania powinna więc brzmieć: “Widział Morellego”. Wtedy unikamy wszelkich dwuznaczności. No chyba że pan Morelli byłby kobietą... Wtedy zdanie “(On) Widział Morelli” miałoby jak najbardziej sens, ponieważ nazwisk pań się w takim wypadku nie odmienia. Trzeba więc być ostrożnym, ponieważ język polski nadal wyraźnie odróżnia, poprzez różne konstrukcje i formy, jedną płeć od drugiej. Można by zażartować, że w związku z tym nie idzie on do końca z duchem czasu...
Oczywiście, nie każdy przykład musi być tak czytelny, jak ten przedstawiony powyżej. Chodzi mi przede wszystkim o samą ideę. Odmiana przez przypadki jest bardzo ważnym elementem języka polskiego. Powinniśmy odmieniać, zatem, obce nazwy? Tak, powinniśmy! Ile się da!

Jak odmieniać obce nazwiska
Takie są też zalecenia Wielkiego słownika poprawnej polszczyzny PWN: “Obce nazwiska, o ile to możliwe, powinny być włączane do modeli deklinacyjnych właściwych rzeczownikom pospolitym.” Zobaczmy jak to wygląda w praktyce. Z włoskimi imionami i nazwiskami nie mamy generalnie wielu problemów (gorzej byłoby w przypadku tych francuskich!), musimy jednak pamiętać o kilku zasadach, oto one:
1. Odmieniają się wszystkie imiona żeńskie zakończone na -a (Linda, Lindy, Lindzie; Chiara, Chiary, Chiarze), a pozostałe są nieodmienne (Alice, od Alice, z Alice).
2. Odmieniamy imiona męskie zakończone na -a i -o jak rzeczowniki pospolite (Luca, o Luce; Claudio, o Claudiu), a te zakończone na -i jak przymiotniki (Giovanni, Giovanniego, Giovanniemu). Męskie imiona włoskie zakończone na -e możemy odmieniać (Cesare, o Cesarem), ale nie musimy.
3. Nazwiska zakończone na -i odmieniamy jak przymiotniki, pamiętając o tym, aby w końcówkach -li omijać niewymawianą literę 'i' (Botticelli, Botticellego; Pavarotti, Pavarottiego).
4. Nazwiska zakończone na -e odmieniają się jak przymiotniki (Dante, Dantego, Dantemu).
5. Nazwiska zakończone na -o odmieniają się jak polski rzeczownik student (Canaletto, Canalettowi), ale należy pamiętać, że w razie podwójnej spółgłoski w końcówce, zmiękczamy tylko drugą głoskę (Canaletcie, a nie: Canalecie).

Niewiele tego, prawda? Starajmy się więc, w miarę możliwości, tych form używać, to przecież część naszej tradycji. Uczmy się dbać o język polski, szczególnie jeśli przebywamy na obczyźnie. Niewiele nas to kosztuje. Czytajmy więc Dantego, opowiadajmy o Garibaldim, wąchajmy perfumy Giorgia Armaniego i bądźmy przy tym patriotami, troszcząc się o język. Z umiarem, oczywiście.

1 komentarz:

  1. Nurtowały i nurtują...Zwłaszcza, że finalizuję doktorat z Rosminiego i mam w rozprawie pełno włoskich nazw, nazwisk itd. A języka uczyłam się nie w szkole, lecz podczas pobytu we Włoszech i samodzielnie. Dziękuję za post, uwagi są bezcenne.

    OdpowiedzUsuń